Samostijne zabiegi zakupu gazu bez finansowego pokrycia


Sputnik Polska

20:31 21 PAŹDZIERNIK 2019

Magazyn gazu pod Lwowem

Ukraina nie kupi tyle gazu od Polski, ile by chciała

© AFP 2019 / Anatolii Stepanov
OPINIE

Krótki link
Autor 
3151
Subskrybuj nas na

Polski operator gazowy GAZ-SYSTEM zdementował oświadczenie szefa koncernu „Naftohaz Ukrainy” Andrieja Kobolewa ws. gotowości systemu gazotransportowego kraju do odbioru 6,6 mld metrów sześciennych amerykańskiego surowca rocznie, dostarczanego na podstawie kontraktów z Warszawą.

Czym grożą problemy w realizacji kluczowego polsko-ukraińskiego projektu energetycznego?

W połowie października operator ukraińskiego systemu gazotransportowego „Ukrtransgaz” (spółka firmy Naftohaz) poinformował o zakończeniu prac montażowo-remontowych na stacji kompresyjnej „Komarno” w obwodzie lwowskim. Jej uruchomienie to kluczowy punkt we wspólnych planach Kijowa i Warszawy odnośnie dostaw amerykańskiego gazu na Ukrainę.

Prezes „Naftohazu” Andriej Kobolew napisał na Facebooku, że „rozszerza to możliwości importu na Ukrainę gazu z Polski i innych państw przez terminal LNG w Świnoujściu”.

Chodzi o 6,6 mld metrów sześciennych błękitnego paliwa rocznie – to prawie połowa obecnego importu kraju.Zakończenie budowy stacji kompresyjnej „Komarno” to kulminacja głośnej kampanii PR „Naftohazu Ukrainy” odnośnie dywersyfikacji dostaw. Jeszcze latem Kijów, Warszawa i Waszyngton podpisały trójstronne memorandum „O współpracy w celu zwiększenia regionalnego bezpieczeństwa dostaw LNG”.Zgodnie z dokumentem, od listopada Naftohaz zacznie kupować amerykański skroplony gaz ziemny, odbierany przez terminale regazyfikacyjne w Polsce. Możliwości techniczne systemu gazotransportowego pozwalały wtedy na pompowanie maksimum 1,5 mld metrów sześciennych rocznie, dlatego Naftohaz przystąpił do zakrojonej na szeroką skalę modernizacji gazociągu i budowy stacji Komarno.

Co z tranzytem?

Po upływie doby po triumfalnym poście Andrieja Kobolewa polski operator gazowy GAZ-SYSTEM poinformował jednak, że radość jest przedwczesna: system gazotransportowy Ukrainy nie jest przystosowany do przepompowywania tak dużych ilości. Jego górna granica to 2 mld metrów sześciennych rocznie.„Zapewnienie dostępnej przepustowości na poziomie 6,6 mld m3 wymaga przeprowadzenia dodatkowych inwestycji w systemie przesyłowym, zarządzanym przez GAZ-SYSTEM” – czytamy w komunikacie.

Jeszcze kiedy Ukraina, Polska i USA przygotowywały się do podpisania trójstronnej umowy ws. gazu ziemnego, eksperci zastanawiali się: jak Kijów wpadł w ogóle na pomysł kupowania od Polski amerykańskiego gazu? Pod koniec lata jego wartość po regazyfikacji w Świnoujściu wynosiła 170-180 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Po hipotetycznym przepompowaniu na Ukrainę cena osiągnęłaby już ponad 200 dolarów – oczywiście w okresie jesienno-zimowym byłaby jeszcze wyższa.

Nie wiadomo tylko, z czego by za niego w ogóle płacono. Jeszcze w lipcu poinformowano, że „Ukrtransgaz” tonie w długach: sekretarz generalny Europejskiej Federacji Handlujących Energią (EFET) uprzedził Kobolewa, że jeśli jego spółka nie spłaci długu w wysokości 145 mln euro, nie zobaczy już żadnego rewersowego gazu.Sam Naftohaz również ma ewidentne problemy z finansami. Pod koniec września monopolista gazowy opublikował listę 116 firm, dostarczających usługi komunalne, które mają długi za nieopłacony gaz i zapowiedział zakręcenie im kurka. Start sezonu grzewczego w wielu dużych miastach Ukrainy, w tym w Kijowie, Mariupolu, Odessie, Charkowie, Żytomierzu jest więc pod dużym znakiem zapytania.

Radość jest przedwczesna

Opłacić amerykańskie paliwo Kijów mógby dzięki kolejnej transzy od MFW, ale i tu sytuacja nie jest prosta: po wrześniowej wizycie przedstawicieli organizacji premier Ukrainy Aleksiej Honczaruk oświadczył, że spodziewa się zatwierdzenia nowego programu pomocy nie wcześniej, niż w grudniu.

Tak naprawdę głośne oświadczenia ws. kupna amerykańskiego LNG były po prostu próbą Naftohazu wzmocnienia swoich pozycji przed spotkaniem trójstronnym odnośnie tranzytu, które odbyło się w Brukseli w połowie września. Wówczas Moskwa zaproponowała Kijowowi zawarcie bezpośredniego kontraktu na dostawy błękitnego paliwa w cenie o jedną czwartą niższą od europejskiego rewersu oraz tymczasowe przedłużenie umowy ws.tranzytu na obecnych warunkach, żeby Ukraina zdążyła przystosować swoje ustawodawstwo do europejskich wymogów.Kobolew nie skomentował jednak idei bezpośredniego kontraktu i odrzucił propozycję przedłużenia obowiązującego do końca roku porozumienia tranzytowego, proponując Moskwie „zarezerwowanie” mocy przesyłowych gazu do Europy na kolejne 10-15 lat.Kolejna runda trójstronnych negocjacji, jak powiedział wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. unii energetycznej Marosz Szefczovicz, odbędzie się 28 października. Po ujawnieniu afery z budową stacji kompresyjnej do odbioru amerykańskiego gazu z Polski, Kijów będzie być może bardziej skłonny do ugody.

Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.